Social Media
Korzystacie z social media. Prawda? Wielu z nas to robi i żyje nam się z tym całkiem dobrze. Oczywiście znajdą się też tacy, co świetnie sobie radzą bez nich i korzystają tylko z serwisów informacyjnych bez potrzeby integracji z innymi użytkownikami.
Wchodząc w ten radosny wirtualny świat mamy w tym jakiś ukryty cel. Nie będę wnikał jaki to cel, bo ile osób tyle powodów. Dla jednego będzie to ucieczka od rzeczywistości albo chęć pokazania innym naszego dorobku i zdobycia publiczności. Może to też być forma utrzymywania kontaktu albo alienacji. Itp. Itd..
Odstawmy te powody na bok, bo to nie one są istotne w moich rozmyślaniach.
Wielu z nas fotografów publikuje swoje prace i dzielimy się nimi właśnie w social mediach albo poprzez portale fotograficzne. I tutaj znów powodów znajdziemy kilka, kilkanaście .. A może i jeszcze więcej. Te najbardziej przez nas pożądane to szukanie publiczności. Ręka do góry kto nie lubi jak nam rośnie słupek oglądalności? Lubimy to .. Prawda? Lubimy jak lubią nasze zdjęcia i się nimi zachwycają. Nasze ego jest wtedy tak mile dopieszczone.
Kij w mrowisko
Dość świadomie spisując swoje przemyślenia wsadzam kij w mrowisko, bo to temat długi i szeroki a ta święta wojna trwa od chyba początków Internetu.
Schody bowiem zaczynają się, gdy zapytamy publiczność „co możemy poprawić na swoich zdjęciach?„.
Te same schody wydłużają się, gdy wdamy się w dyskusję na temat swoich lub czyichś zdjęć a o ocenę to już nawet lepiej nie pytać.
No ale jakoś tak wyszło, ze dodaliśmy swoje zdjęcie i poddaliśmy je pod krytykę .. No i teraz się zaczyna ;)
Nagle jak grzyby po deszczu wyrasta grono eksperckie. Wszyscy zjedli zęby na zdjęciach, na Internecie, kompozycji, parametrach, krytyce, ..
No po prostu na absolutnie wszystkim. Tu krzywo, tu świeci, tu plamka, tam w lewo, tu za jasno, tu o niczym .. ;)
Wielkie pytanie
I wtedy pojawia się ono i wchodzi na salę całe na biało. Szef wszystkich szefów, pytanie nadrzędne, master pytanie, szef wszystkich pytań: „Co autor miał na myśli?”
W ślad z nim podąża kolejne, taki vice-szef super-pytań: „Co jest tematem tego zdjęcia?”.
Teraz w zależności od tego po której stronie pytania stoimy, możemy przyjąć różne stanowiska. Gdy to nas dosięga takie pytanie, dość popularnym wydaje się być strzelenie focha albo przyjęcie pozycji przyczajonego smoka i próba przemilczenia i zignorowania tegoż. Można oczywiście zacząć się szarpać i bronić swoich racji ale trzeba liczyć się z tym, że pętla na szyi zacznie się jednak zaciskać coraz mocniej działając na naszą niekorzyść. Drugi sposób to oczywiście próba negocjacji albo kontrofensywy i zadać pytanie zwrotne „A co Ty widzisz?„.
Ostatecznie warto też pytającego zaskoczyć pstrągiem defensywnym w twarz: „To, że nic nie widzisz najwyraźniej wynika z braku Twojego wyrobienia plastycznego”.
Możemy też próbować dyplomacji: „wybacz, ale nie mogę się kierować Twoja opinią, bo obawiam się, że nie masz odpowiedniego autorytetu„.
Na tle tego wszystkiego, trochę bardziej komfortowe jest postawienie się w pozycji zadającego takie pytanie. To wtedy „MY” możemy wznieść się na wyżyny i to my dyktujemy warunki.
„Nie bardzo wiem co chciałeś tu zrobić ale mi to wygląda na efekt Painta”
No tak, ale czy na pewno? Musimy być bardzo ostrożni, bo możemy zawsze oberwać pstrągiem obronnym ;)
Po której zatem stronie lepiej się znajdować? Znacie odpowiedz na to pytanie? Ja nie znam ;)
Fotograf krajobrazu
Teraz do tego gdybania dołączmy nas – fotografa krajobrazu z naszym odwiecznym dylematem co chcemy pokazać i jak.
Do dyspozycji mamy całą paletę narzędzi w postaci aparatów, statywów, programów ale też przede wszystkim natury i tego co nam daje czyli na przykład światła i motywu.
Na tym etapie być może już zetknęliśmy się z Ultra Pytaniem a być może czeka ono czeka gdzieś za rogiem i już za chwileczkę nas dopadnie, za dzień, dwa, tydzień. W plenerze jesteśmy wolni od problemów i zwyczajnie kucamy sobie grzecznie szukając motywu i tematu zdjęcia naszego typu „SCAPE”. LandSCAPE, seaSCAPE, nigthSCAPE, citySCAPE .. „skejpów jak mrówków” do wyboru do koloru. Gdzieś na wyjściu mamy to czego szukaliśmy, mamy ten klimat, mamy to miejsce, ten szeroki plan, ten wycinek z całości. Był ten warun, atmosfera tego miejsca została złapana i światło nam dopisało. Po prostu idealnie. Jesteśmy gotowi aby pokazać nasze zdjęcie całemu światu.
„To zdjęcie jest o niczym” jest jak strzał w policzek dla każdego, kto się z takim komentarzem jeszcze nie spotkał. Oburzenie, no bo jak to tak to? Zwątpienie, chęć awantury albo sprawdzenie kompetencji osoby, która w nas rzuciła takim stwierdzeniem. Pamiętacie o pstrągu obronnym oczywiście?
No ale co teraz?
Na szczęście można to spokojnie przyjąć na klatę i się nie denerwować. Nie my pierwsi się nad tym zastanawiamy i o wiele lepsi już nad tym debatowali. Niejedna i bardziej doświadczona głowa od naszej już się nad tym pochyliła i rozkminiała. No bo na ile temat zdjęcia krajobrazowego musi być oczywisty i jednoznaczny?
Odpowiedzi
Liczyliście, że dam na koniec jakąś odpowiedź? Ależ skąd, o nie :) Nie mam takich kompetencji aby to robić.
Bawiąc się w pejzażystę naturalnego, miejskiego, morskiego czy jakiegokolwiek innego, po jakimś czasie zdajemy sobie sprawę, że temat naszego zdjęcia nigdy nie będzie aż tak oczywisty. Na różne sposoby będziemy pokazywali różne miejsca wykorzystując klimat, który nam stworzy natura. Czasem nam to wyjdzie a czasem nie. Tylko nasza wewnętrzna samokrytyka może nas powstrzymać przed pokazywaniem zdjęć o niczym a te oczywiście powstaną i zapewne za te właśnie nas obiją pytaniami wspomnianymi wcześniej.
No chyba, że pojawi się konstruktywna krytyka ale to jest już chyba temat na zupełnie osobną dyskusję.
A jak to jest u was?
Czujecie się na siłach aby odpowiedzieć na pytanie: „Co jest tematem tego zdjęcia?”
I czy czujecie się dość pewnie stawiając podobne: „Co autor miał na myśli?”
Pręgierz
Na deser zostawiłem sobie kilka przykładów swoich zdjęć o niczym. Podobały się publiczności, podobają się też mi .. ale czy wszystkim?
Zdjęcie o niczym nr1.
Kilka groźnych chmurek, jakaś kłoda, przyjemna pusta i dzika plaża. No ale czegóż chcieć więcej aby pokazać przyjemne miejsce?
Zdjęcie o niczym nr2.
Wypad na Islandię, kolejne miejsce odwiedzone. Jeszcze krajobraz czy może już portret? A możesz sztafaż?
Postać jest za duża. Po co ten dym? Niebo się przepala. Nie publikuj tego.
A co z uniesieniem i radością przebywania w takim miejscu?
Zdjęcie o niczym nr3.
Nuda w kadrze, jakiś pomost, pogody nie ma. po co w ogóle wstawałeś o poranku człowieku?
Zdjęcie o niczym nr4.
Bardzo się broniłem przed wykonaniem tego zdjęcia. Bardzo, bo to taki „afrykański kicz”.
Jakieś tam słonko, przestrzeń .. żonka mnie przekonała. Dziś nawet je lubię. Ale w dalszym ciągu nic na nim nie ma.
Zdjęcie o niczym nr5.
Mega nic. Jakaś tam ławeczka. Morza nie widać, bulwaru nie widać. Po co? Woda Ci się rozmyła. Zbyt centralnie .. a pstrągiem chcesz oberwać? ;)
Zaintrygowały was tez pytania bez odpowiedzi? Chcecie poznać jak to widzą wasi znajomi? Udostępnijcie ją znajomym. Być może oni też chętnie o tym poczytają :)
SZUKASZ WIEDZY O FOTOGRAFII – ODWIEDŹ KANAŁ Poland in the Lens na YouTube
Napisz komentarz