Strzelanie
Pozwolę sobie poruszyć dzisiaj temat zarówno oczywisty (wydawałoby się) jak i straszliwie niewygodny. Mianowicie detale w kadrze.
Kiedy zaczynamy przygodę z fotografią i “strzelamy” jak szaleni, detale nie mają znaczenia, bo po prostu upojeni samym faktem fotografowania, nie zwracamy na nie uwagi. Coś nas zainteresowało i wtedy pstryk, migawka, naświetlone, mamy to!
Piękna pogoda, budynek o ciekawej elewacji, ale.. Nie zauważyliśmy, że prawy górny róg budynku nie zmieścił nam się w kadrze. Ściany są krzywe, sygnalizator uliczny przyczepił się do naszego „modela”, światło…
Z czasem, jak nabieramy już umiejętności, uczymy się nie tylko obsługi aparatu ale też o fotografii w ogóle. Czytamy o zasadach, których nie wolno łamać (chyba że świadomie, to można). Oglądamy mnóstwo zdjęć profesjonalistów i innych amatorów ale lepszych od nas i zaczynamy sobie uświadamiać jaka fotografia nas najbardziej kręci i jaką chcemy “robić”. Zaczynamy praktykować jak młody lekarz i każdy ustrzelony kadr jest lepszy od poprzedniego. Każdy kolejny pacjent jest lepiej zdiagnozowany i wyleczony najpierw w Lightroomie a potem w ramach specjalizacji także w innych PSach. Zaczynamy w pewnym stopniu otaczający świat postrzegać fotograficznie, kadrami. Zwracamy uwagę na światło, na to że gdzieś się jakiś promień pojawił, albo odbił, albo ciepłe, sierpniowe światło wnosi do kadru spokój…
Zaczynamy myśleć o tym wszędzie, gdziekolwiek byśmy nie byli. Nawet na nudnym korpo spotkaniu, (przepraszam mytyngu), widzimy, że żaluzje niesamowicie fajnie rozpraszają światło zachodzącego słońca. Obserwujemy jak to zachodzące słońce podświetla twarze naszych korpo kolegów, albo budynki widoczne z okna, takie światło to magia która nas całkowicie porywa. Wychodzimy z pracy przy najszybszej możliwej okazji, żeby jeszcze chociaż trochę tego zachodu złapać.. I.. strzelamy..
Pasja
Gentleman i kawałek drugiego znienacka pojawili się w kadrze, a miało być jedno z tych hipnotyzujących zdjęć z metra.
Na tym etapie jeszcze pasja totalnie bierze górę and kadrem, po prostu chcemy złapać to coś. To światło, te chmury, tą tęczę, te rozbryzgi fal przypływu. Zwykle, a może tak, większość z nas nie myśli o szczegółach na tym etapie, chcemy za wszelką cenę uchwycić i pokazać to, co nas zachwyciło, nawet jeśli “to” jest tylko wycinkiem kadru.
Publikujemy ten nasz zachód, tą naszą tęczę w social mediach i…
Kto?
…I ludzie niezwiązani z fotografią w ogóle, prawdopodobnie dostrzegą nasz zachwyt nad tym uwiecznionym cudem, może nawet posypią się lajki, serduszka itp. Z kolei jeśli taką fotę wrzucimy na jakakolwiek fejsbuczaną grupę pt. “tutaj się wszyscy uczymy fotografii”, prędzej czy później dostaniemy bęcki. Tak. I to niezależnie od tego czy ten zachód, ta tęcza były naprawdę piękne. Dostaniemy feedback krytyczny na temat tego wszystkiego, co nam nasza tęcza przysłoniła. Na drobiazgi, detale.
Szary Kowalski, być może nie zwróci na to uwagi, ale każdy fotograf, purysta, malarz, artysta i Janusz znawca wszystkiego zauważy, że na naszym pięknym kadrze jest rysa. Jest coś co psuje, a czego mogliśmy nawet nie zauważyć.
Pułapki! Wszędzie pułapki!
Brudy na matrycy. To jedna z najczęstszych wtop jakie zaliczamy. Nie zauważymy ich w trakcie fotografowania, możemy je również przeoczyć w obróbce skupieni na głównym elemencie obrazu, a potem puryści nam powiedzą (napiszą) “Głupcze, gdzieś ty aparat wsadził(a), to trzeba czyścić! Gruszkę se kup!”
Fakt, czyścić trzeba, przedmuchiwać trzeba, każdy aparat z wymienną optyką. Warto o to zadbać! Ileż to razy mi się zdarzyło spędzić pół dnia nad jednym zdjęciem, żeby „wystemplować” te wstrętne paprochy. Szczególnie gdy pracowałem z leciwym Canonem 5D mark I, który nie ma żadnego, wbudowanego systemu czyszczenia matrycy np. mikrowstrząsami i każda wymiana obiektywu była potencjalnym zagrożeniem paprochowym.
Nie znam się ale się wypowiem ;)
Na portretach się nie znam, to się też wypowiem. Wszyscy widzieliśmy zdjęcia pod tytułem “mistrz drugiego planu”? Prawda? Przyznać się! A jednak bardzo często w portretach, szczególnie początkujących fotografów można znaleźć na tym drugim planie obiekty, bądź ludzi, którzy totalnie rujnują zdjęcie.
Większość takich elementów można usunąć w post produkcji, ale już kadrując warto pamiętać o tym żeby przyjrzeć się scenie, czy ich tam nie ma. Jeśli fotografujemy we wnętrzach, zwróćmy uwagę czy na drugim planie nie ma czegoś w jaskrawych kolorach, czy nie ma “bałaganu”, czy nie ma wujka Janusza, który właśnie buszuje w lodówce itp.
Jeśli jesteśmy w plenerze, to zwróćmy uwagę czy w kadrze nie pojawił się jakiś śmietnik, latarnia uliczna, pies, czy chociażby śmieci, które niestety często można znaleźć w parkach, lasach czy nad jeziorami. Sprawdźmy, czy horyzont jest horyzontalny, czy nie wchodzą nam w kadr kawałki gałęzi itp.
Koncepcja była piękna, śpiący człowiek, prawdopodobnie bezdomny, a obok niego leży kupon jakiejś loterii, najprawdopodobniej bez wygranej, skoro nadal tu jest. Opowieść o nadziei, o rozczarowaniu, o życiu. Ucięty but odwraca od tego wszystkiego uwagę i wkurza.
Nie, nie .. NIE !
Kiedy fotografujemy krajobraz, czy to miejski, czy naturalny, zwróćmy uwagę na to czy w kadrze nie ma śmieci (jak wyżej), czy nie ma słupów, latarni, kabli itp o ile nie stanowią one części naszej sceny. Nie nie zostawiajmy w kadrze takich elementów jak kawałek barierki, kawałek samochodu, człowieka, unikajmy reklam (o ile to możliwe), znaków drogowych, sygnalizacji świetlnej itp.
Nie ucinajmy w połowie kawałka budynku, nie tnijmy przypadkowo okien na pół, pamiętajmy by horyzont był prosty, by budynki się nie „waliły”, skorygujmy błędy obiektywu w post produkcji. Kiedy fotografujemy na długich czasach zwróćmy uwagę na przejeżdżające samochody, przelatujące samoloty itp, bo ich rozmazane światła również mogą zepsuć kadr o ile nie są celowym zabiegiem.
Unikajmy zbyt mocnych świateł, które mogą zniekształcić obraz, a jednocześnie stać się przepaleniami na zdjęciu. Zadbajmy o to by w kadrze nie było wystających „znikąd” gałęzi, krzaków, aby nie było widać elementów które odwracają uwagę, szpecą albo nie wiadomo czym tak na prawdę są. Zadbajmy by w kadrze było tylko to, co na prawdę chcemy pokazać.
Piękny, zabytkowy angielski pub, prawdopodobnie stoi tutaj 100, 200 a może i więcej lat. Całkowicie zasłonięty przez latarnie, znaki drogowe i sygnalizację uliczna.
Te wszystkie drobne rzeczy na prawdę mogą zepsuć nawet najlepsze zdjęcie, albo doprowadzić nas do palpitacji serca przy usuwaniu nieuważności, czy niechlujstwa w postprodukcji. Czasem usuniecie ich może być wręcz niemożliwe. Tymczasem fotografując z chłodną głową (nie dotyczy sportu i repo) możemy zadbać o naszą scenę, tak by wszystko grało już na planie. Przyjrzyjmy się nie tylko pierwszemu planowi, ale i drugiemu i trzeciemu itp. Zadbajmy o nasz sprzęt i pamiętajmy by zwracać uwagę na detale bo jak wiadomo „diabeł tkwi w szczególe”.
Zainspirowała was ta historia? Udostępnijcie ją znajomym. Być może oni też chętnie o tym poczytają :)
SZUKASZ WIEDZY O FOTOGRAFII – ODWIEDŹ KANAŁ Poland in the Lens na YouTube
4 komentarze
Zgadzam się z autorem, szczegóły, detale są ważne. Nic tak nie złości mnie jak krzywy horyzont, druty znajdujące się akurat w najbardziej atrakcyjnym miejscu czy inne elementy psujące kadr. Ale nie zawsze można tego uniknąć.
Mnie często brakuje cierpliwości. Widzę coś, co chciałabym sfotografować i śpieszę się, żeby ta ulotna chwila nie uciekła, nie zmieniło się światło, chmura nie zasłoniła, czy zwierzak nie zmienił pozycji. I w tym pośpiechu zapominam o bardzo wielu rzeczach. Ale tak jak ktoś już kiedyś napisał zdjęcia trzeba robić, robić i jeszcze raz robić. I im więcej robię tym zaczynam fotografować coraz bardziej świadomie, zastanawiając się nad każdym elementem układanki. Chociaż i tak zawsze wychodzi mi że znowu o czymś zapomniałam ;)
I podsumowując moją wypowiedź: cieszę się, że powstał ten tekst. Zwrócił uwagę na niby drobiazgi, a jednak bardzo ważne dla kadru. No i przynajmniej wiem, że nie tylko ja mam takie trudne początki. Ci najlepsi też je mieli, więc i dla mnie jest nadzieja na coraz lepsze zdjęcia.
Wszyscy tak mamy, zaczynamy, uczymy się, rozwijamy. Im lepiej znamy swój sprzęt, tym mniej uwagi poświęcamy technikaliom a więcej scenie 😊. Cieszę się, że tekst się podobał 😊
Artykuł, który dotyczy pewnie każdego fotografa. Każdy pewnie ma problem z jakimiś detalami, które psują nam idealny kadr. Aktualnie w erze cyfrowej fotografii często potrafi nas uratować np. Photoshop, ale nie zawsze, a niejednokrotnie korekta niedopatrzeń podczas robienia zdjęcia będzie tak duża, że spędzimy więcej na obróbce niż byśmy spędzili w plenerze dokładnie przyglądając się fotografowanemu miejscu. Myślę, że dotyka to nawet świadomie fotografujących i w pełni profesjonalnych fotografów. Nie róbmy z tego tragedii jeśli się nam przytrafi jakieś niedopatrzenie, ale też nie bądźmy leniami i starajmy się zwracać na to uwagę.
Zgadzam sie z tym co napisałeś w 100%. Czasem wprost nie da się uniknać takich wpadek I to nie jest nic złego, ale zawsze warto nie być leniem 😉