Atmosfera w grupie patronów Poland In The Lens jest niesamowita. Wspieramy się, wzajemnie sobie pomagamy, wspólnie fotografujemy, śmiejemy się, wyjeżdżamy, przeżywamy rozterki i świętujemy sukcesy. Dodatkowo z chwilą zamknięcia #fotozakręconych cała nasza aktywność skupiła się właśnie tutaj i co chwila mamy do czynienia z inicjatywami mającymi zachęcić nas do działania.
Podstępne bestie
Dwa tygodnie temu Marcin wypuścił pierwszy film z podstaw edycji w Final Cut Pro X, a dzień później Kędzior zapytał – Kto chciałby pobawić się w filmowanie, bo ma pewien pomysł? Myślałem, że chcą nagrać więcej materiałów szkoleniowych z filmowania i montażu. Stwierdziłem, że gdybym chciał kiedyś spróbować – bardzo by się to przydało! Więc wraz z garstką nieświadomych szaleńców podniosłem rękę, bo Czemu nie?
A tu nagle wiadomość, że skoro się zgłosiłem, to za kilka dni mam mieć gotowy 30-sekundowy B-roll. Ale, że ja? Jak? Ja nie umiem! Nie było mi do śmiechu. Mam obecnie tak mało czasu, że ledwo wyrabiam się z podstawowymi sprawami, kategoryzując je na: niecierpiące zwłoki oraz kwestie życia i śmierci. Wszystkie inne muszą poczekać, bo fizycznie doba jest po postu za krótka. Odciągałem to w czasie, ale jakoś nie mogłem zapomnieć – dzięki Mariusz za codzienne pytanie – Jak mi idzie?
Co to ten B-Roll?
Skoro się zgłosiłem to trzeba działać. Tylko, co to ten B-Roll? Według słownika to „uzupełniający, alternatywny materiał filmowy lub dźwiękowy, który można użyć do tzw. przebitek”. Definicja nie odbiega od mojego wyobrażenia o tego rodzaju twórczości. Wiedziałem, że film ma być krótki, dynamiczny i bez gadania. Zatem do dzieła!
Filmowanie
Dobra. Wiedza teoretyczna jest:
- Mam dużo naturalnego, zastanego i znanego mi światła (bez migotania), idę w NTSC i 30, 60, 120 kl/s. – będzie płynniej.
- Dwukrotność klatkażu = czas migawki, wychodzi 1/60, 1/125, 1/250 s.
- ISO400 – chcę dużo światła, żeby koloryzacja przynosiła efekty.
- Lubię płytkie głębie ostrości więc nagrywam na 1.4 – padło na Sigmę Art 35mm.
Przechodzimy do praktyki.
- Już na starcie okazuje się, że czujnik wizjera w mojej R-ce jest wrażliwy jak hipernowoczesny japoński sejsmograf. W chwili, gdy próbuję ustabilizować aparat trzymając go przy ciele, ten wyłącza mi wyświetlacz myśląc, że przykładam oko do wizjera. Wprawdzie do ciała jest jeszcze z 10 centymetrów, ale inżynierowie Canona wiedzą lepiej. To wymusza na mnie przejście na manualne zarządzanie wyświetlanym obrazem i włączenie odchylanego ekranu na stałe.
- Po pierwszym nagraniu orientuję się, że materiał jest poruszony. Jedyny obiektyw ze stabilizacją jaki mam to 70-200 więc w małej kuchni odpada. Przechodzę na stabilizację cyfrową i zdaję się na sprzęt. Dochodzi wprawdzie crop, ale video wygląda zdecydowanie płynniej.
- Nagrywam na ostrzeniu manualnym, bo tak łatwiej kontrolować mi głębię ostrości.
- Fajne sceny, jak mieszanie się kawy w szklance czy wlewanie wody do zbiornika nagrywam w 120 kl/s. Dobre slow motion nigdy nie zaszkodzi. Jak bardzo byłem w błędzie dowiem się dopiero przy montażu.
- Próbuję pracować kamerą, ale okazuje się to trudniejsze niż myślałem. Efekty są przypadkowe, odbiegające od tego co mam w głowie.
- Dźwięku nie nagrywam wcale, bo go nie potrzebuję.
Po godzinie materiał mam zarejestrowany. Wszystkie sceny nagrane przynajmniej dwukrotnie, żeby było z czego wybierać. W newralgicznych momentach nie obyło się bez kilku dubli. Tak czy siak 8GB leci na dysk i przystępuję do pierwszego w życiu montażu.
Montaż
Zaczynam od ponownego obejrzenia poradnika Marcina. Tworzę eventy, importuję nagrania, wpisuję słowa kluczowe – wszystko jak się należy. Materiały w bibliotece. Można zacząć wybierać muzykę. Kilkanaście minut przeszukiwania zasobów Biblioteki audio YouTube i ścieżka dźwiękowa wybrana. „Sunshine In My Heart” – brzmi świetnie, ma dobry tytuł, a licencja nie wymaga uznania autorstwa. Wrzucam materiały do klipu, co chwila oglądając poradniki w sieci.
Zaczynają pojawiać się frustracje:
- W chwili, gdy „chwytam” kursorem pliki w bibliotece te zaczynają się zaznaczać fragmentami. Muszę zaznaczyć je całe, aby dało się je przenieść na Timeline.
- Ścieżka dźwiękowa była dłuższa musiałem ją przyciąć, ale nie zauważyłem, że jest „przyspawana” do pierwszego klipu, który ostatecznie usunąłem. Po kilkunastu minutach patrzę, a ja w ogóle nie mam muzyki w filmie – usunęła się wraz z klipem. Było trochę cofania cmd+Z :)
- Oglądanie materiału w oknie biblioteki po najechaniu myszą to fajna sprawa, ale to samo na Timelinie prowadzi do epilepsji. Przesuwasz w lewo – dźwięk odtwarza się do tyłu, przesuwasz w prawo – do przodu, i tak w koło Macieju.
Wszystkie te problemy wynikały z nieznajomości programu, ale po kilkudziesięciu minutach spędzonych na montażu zacząłem czuć się jak ryba w wodzie. Dorzucanie odgłosów i dźwięków poszło bardzo sprawnie i powiem szczerze, że było nawet przyjemne. Największe zaskoczenie spotkało mnie przy scenach nagranych w 120 kl/s. Taka scena mieszania się mleka z kawą wyglądała świetnie, ale trwała 4 sekundy. Skoro wyjściowy materiał miał mieć 30 kl/s oznaczało to, że spowolniona scena „pożre” niczym Godzilla 16 sekund mojego filmu, czyli jego połowę. Ponieważ nie mogłem sobie na to pozwolić – została przyspieszona i slow motion zniknęło – nauczka na przyszłość.
Podsumowanie
Klip powstał. Zajął mi w sumie 6 godzin, wliczając w to czas na oglądanie poradników oraz wyszukiwanie muzyki i dźwięków. Teraz zmontowałbym go w połowę tego czasu, ale nie to cieszy mnie najbardziej. Jestem mega zadowolony, że wyszedłem, ba zostałem wypchnięty, z własnej małej strefy komfortu. Dzięki temu przekonałem się, że filmowanie, a tym bardziej montaż nie jest niczym strasznym czy niemożliwym. Wiadomo, że nie jest to Daniel Schiffer czy Peter Lindgren, ale od czegoś trzeba zacząć.
SZUKASZ WIEDZY O FOTOGRAFII – ODWIEDŹ KANAŁ Poland in the Lens na YouTube
6 komentarzy
Po przeczytaniu i obejrzeniu potwierdziło się to co wiem od dawna pracowitość, wiedza, systematyczność czyli ćwiczyć. Dobra robota dzięki Michał za kolejną motywacje.
Do usług. Dzięki za miłe słowa.
A ja dodam ze nie warto szukać wymówek dlaczego się nie da, lub dlaczego „nie potrafię”. Najtrudniej zawsze jest zacząć, wiec nie gadać tylko brac się za robotę 😁
O tym człowiek się dowiaduje dopiero jak spróbuje :)
With thanks for sharing your terrific webpage.
Bardzo fajny filmik wyszedł. Nie odczuwa się braku slowmo chociaż wlewanie wody do pojemnika albo powoli spadająca ostatnia kropelka kawy byłaby ciekawym akcentem. Nic nie stoi na przeszkodzie żeby spowolniony materiał przyciąć do tych wymaganych 4 sekund. Gratki!