Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że moje drugie imię to „Sarkazm”. Na dodatek jestem w tym naprawdę dobry, a ogólnie bardzo przystojny i przede wszystkim skromny. Uwielbiam czarny humor oraz dogryzanie innym. Najgorsze, że im kogoś bardziej lubię – tym więcej i dosadniej mu dokuczam. To często kończy się dla mnie źle, ale całe szczęście ludzkie ciało doskonale poddaje się regeneracji.
Mimo, iż trochę przewrotnie i z poczuciem humoru, to serią podobnych artykułów chcę poruszyć wyjątkowo ważne tematy. Będą one przeznaczone wyłącznie dla początkujących fotografów. Takich, którzy zastanawiają się nad zakupem, którejś z omawianych rzeczy. Myślą czy im to potrzebne? Czy to popchnie ich fotografię do przodu? Napiszę o produktach, o których konieczności posiadania przekonują nas ich producenci lub połowa Internetu. Ale czy naprawdę są przydatne, niezbędne i warte tych pieniędzy? Sprawdzimy to krok po kroku.
Źródła światła
Światło to podstawa fotografii. Bez niego nie ma koloru czy kontrastu. Po prostu Kononowicz i Jego „Nie będzie niczego”. To skomplikowany temat, ale skupię się na podstawach. Dziś wystarczy, że zapamiętacie dwie zależności. Bez względu na to co fotografujecie – ich zrozumienie jest niezbędne w Waszej dalszej pracy.
Wpływ rozmiaru źródła światła na fotografowany obiekt.
Duże źródło światła:
- niski kontrast sceny
- miękkie, łagodne cienie
- zanik szczegółowości tekstury
Rozmiar źródła światła należy rozpatrywać w stosunku do wielkości obiektu fotografowanego. Ta sama systemowa lampa błyskowa będzie mała w stosunku do np. twarzy człowieka, a duża w odniesieniu do mrówki w fotografii makro.
Dlaczego w fotografii portretowej tak bardzo lubimy ogromne modyfikatory? Dlatego, że często oświetlamy całą sylwetkę, zależy nam na przyjemnych dla oka, lekko zarysowanych cieniach, a przy okazji ukryciu skaz na skórze. Duży modyfikator oznacza duże źródło światła. Oczywiście pod warunkiem, że jesteśmy w stanie go nim wypełnić. Mała lampa systemowa w 180-centymetrowej parasolce nie stanie się nagle dużym źródłem światła – trzeba to mieć na uwadze.
Wpływ odległości źródła światła od obiektu fotografowanego.
Dalekie źródło światła:
- wysoki kontrast sceny
- twarde, ostre cienie
- wyeksponowana tekstura
Po tym co napisałem wyżej okazuje się, że każde duże źródło światła może stać się małym, gdy zaczniemy je oddalać od obiektu fotografowanego. Dobrym przykładem jest tu Słońce. To lampa o średnicy sporo ponad miliona kilometrów, ale ponieważ oddalona jest od nas o 149 milionów kilometrów to tak naprawdę staje się mała. I to właśnie odległość powoduje, że mimo swych rozmiarów daje twarde cienie i mocne kontrasty.
Kupić czy „pożyczyć”?
Wiecie już jak rozmiar i odległość źródła światła wpływają na jego postrzeganie. Jednak jako początkujący w fotografii ludzi pewnie nie dysponujecie kilkoma tysiącami złotych na lampy Profoto? Co zatem zrobić w takiej sytuacji?
Kupcie blendę! Naprawdę. To chyba najlepsze narzędzie w stosunku możliwości do jego ceny i jednocześnie coś co wniesie Waszą fotografię na wyższy poziom. Światło naturalne jest Waszym największym sprzymierzeńcem. Pozostaje mądrze je wykorzystać dzięki blendzie. Rozmiar? 120x85cm będzie dobrym wyjściem. Jest mała, lekka, wygodna w trzymaniu, na tyle duża, że może posłużyć jako tło i przede wszystkim tania. Ale którą 3w1, 5w1, 7w1? To już kwestia ile chcecie wydać. Pamiętajcie jednak, że musi zawierać warstwę rozpraszającą (najczęściej elastyczny rdzeń), warstwę nieprzepuszczalną (czarny materiał) oraz coś co odbije światło. Tutaj najprzydatniejsza moim zdaniem jest warstwa biała, bo daje miękkie, naturalne światło i nie oślepia osoby fotografowanej. Wygląda zatem na to, że wystarczy kupić dobrze przemyślaną 3w1. Dzięki poszczególnym warstwom dodacie światła do sceny, zmienicie jego charakterystykę albo całkowicie je zatrzymacie.
Światło? Mam własne!
Ale co, gdy nie mamy światła wcale? Konieczne będzie dostarczenie własnego. Z pomocą przychodzą ich dwa źródła: błyskowe i stałe. Które jest lepsze? Tutaj nie da się odpowiedzieć jednoznacznie. Każde z nich jest inne, ma swoje mocne i słabe strony. Kwestia zrozumienia jak chcemy je wykorzystywać i jakie efekty osiągnąć. Światło ciągłe pozwala „na żywo” obserwować jak się rozkłada (co ułatwia naukę) a to błyskowe jest o wiele mocniejsze. Mimo, że błysk wymaga wyobraźni to podczas zakupu poleciłbym ten rodzaj światła. Jest stabilne kolorystycznie, powtarzalne, mocne i częściej niezależne od prądu sieciowego. Temat wyboru jest jednak tak rozległy, że sprowadzę, go jedynie do rozmiaru źródła światła. Małe czyli lampy systemowe. Duże – lampy studyjne.
Całe szczęście jest Yongnuo.
Budżet będzie dla tych drugich wyjątkowo okrutny i najpewniej pierwsze kroki skierujecie ku małym lampom systemowym. Te od producentów aparatów będą bardzo drogie, zatem polecam spojrzeć w stronę wytwórców niezależnych. Wystarczy jak będą manualne, proste w obsłudze, najlepiej z wbudowanym akumulatorem. Na tym etapie nie potrzebujecie ani TTL, ani tym bardziej HSS czy HyperSync. Wystarczą banalne Yongnuo YN-460 II, a jak macie większy budżet to coś z serii Stroboss Evo od Quadralite. Pamiętajcie, aby w budżecie przewidzieć również zakup wyzwalaczy i odbiorników. RF-602/603 będą dobre na start.
Blisko ideału
Dla mnie dobra lampa błyskowa to ta, która:
- generuje szybkie, mocne i powtarzalne błyski
- może być zasilana sieciowo i akumulatorowo
- wyposażona jest w mocowanie modyfikatorów typu Bowens
- posiada wbudowane mocne światło stałe
- zawiera w sobie zintegrowany odbiornik
- jest mała i lekka, przez co mobilna
- wyposażona jest w technologię błysku HSS
- w zestawie ma futerał ochronny ułatwiający przenoszenie i przechowywanie
Modyfikatory światła
Dzięki modyfikatorom możemy wpływać na charakterystykę światła. To one potrafią przekształcić światło małego kilkucentymetrowego żarnika w dwumetrowe źródło światła. Tylko dlaczego jest ich tak wiele? Producenci co chwila wymyślają coś nowego w tej kwestii. Okrągłe, kwadratowe, ośmiokątne. Płytkie i głębokie. Materiałowe oraz metalowe. Malutkie, duże oraz wielgachne. Wybór jest ogromny. Ale prawda jest taka, że nie potrzebujecie ich zbyt wielu. Wszystkie świecą podobnie i na początku będzie Wam ciężko odróżnić je od siebie. Na szczęście wiecie już jak działa światło, co dzięki modyfikatorowi chcemy uzyskać i jak z niego korzystać? To pozwoli nam wybrać produkt dopasowany do zadania.
Jak to działa?
Większość modyfikatorów działa w podobny sposób – wiązka światła wewnątrz modyfikatora ma po prostu ulec odbiciu i rozproszeniu. Różnice w budowie są kosmetyczne. Jedne są w środku białe, inne srebrne. Mają jedną, bądź kilka warstw dyfuzyjnych, albo wręcz są ich pozbawione. Bez względu na ich budowę mają jeden cel – rozprowadzić światło wewnątrz.
Kształt modyfikatora decyduje o formacie wygenerowanego strumienia świetlnego. Duża parasolka „sieje” światłem po całym pomieszczeniu. Softbox skupia światło bardziej dając zdecydowanie większą kontrolę nad jego przebiegiem. Gdy do tego będzie głęboki i wyposażony w grid (siatka na froncie) pozwoli bardzo precyzyjnie kierować strumieniem fotonów.
A jego kształt? Kwadratowy, prostokątny, okrągły czy ośmiokątny? To tylko efekt wizualny. Ma on tak znikome znaczenie, że nie warto na tym etapie zaprzątać sobie nim głowy. Jego kształt zauważmy głównie w oku osoby fotografowanej i ten pochodzący od okty jest podobno wizualnie najciekawszy. Należy tu jednak wspomnieć, że cudów nie ma. Zdarza się, że ktoś chce zarysować sylwetkę postaci i kupuje softbox prostokątny w rozmiarze 120x20cm, tzw. stripe. Do jego „rozpalenia” używa lampy systemowej zamocowanej centralnie. Trzeba zadawać sobie sprawę, że nie ma opcji aby światło pochodzące z kilkucentymetrowego palnika wypełniło 120cm przestrzeni. Softobx zaświeci tylko swoim środkiem i efekt będzie taki sam jak przy rozmiarze 70x20cm. Wybierając więc modyfikator myślmy logicznie i nie popadajmy w paranoję, że musimy mieć ich nieskończenie wiele.
Co na start?
Ale co zrobić, gdy chcemy kupić coś uniwersalnego? Od czegoś zacząć? Na co się zdecydować? Zakładam, że chcecie fotografować ludzi, a początkowo dysponujecie ograniczonym budżetem. W tym przypadku polecam softbox parasolkowy w rozmiarze np. 50x70cm. Jest tani, przyjazny w składaniu, lekki i łatwy do przenoszenia. Może dawać światło skupione (grid), bądź siać po całym pomieszczeniu. Dzięki warstwie rozpraszającej dawać miękkie cienie, bądź ostre i kontrastowe kadry po jej zdjęciu lub oddaleniu. Ma wyraźnie zaznaczoną krawędź co może się przydać, gdy chcemy zaświecić tylko nią.
Idealnych modyfikatorów nie ma
Dla mnie dobry modyfikator to ten, który:
- łatwo się składa i rozkłada
- jest dobrze wykonany i trwały
- posiada mocowanie typu Bowens
- może być wyposażony w grid
- jest kompaktowy i lekki, zatem mobilny
- wyposażono w pokrowiec ułatwiający przenoszenie i przechowywanie
Podsumowanie
Poruszyłem dziś temat jak na początku przygody z portretem, skutecznie i tanio oświetlić osobę fotografowaną? Gdybym miał udzielić najprostszej możliwej rady powiedziałbym „Nauczcie się „pożyczać” światło od Słońca za pomocą blendy”. Nie ma potężniejszego narzędzia za niecałe 100zł. Jeśli musicie wytworzyć światło sami – wystarczy manualna lampa błyskowa, wyzwalacz i odbiornik, statyw do oświetlenia i softbox. Budżet takiego zestawu nie powinien przekroczyć 600zł.
Co dalej?
Jeśli macie jakiekolwiek dylematy zakupowe – zastanówcie się jak wiele da Wam posiadanie tej konkretnej rzeczy? Jeśli chcecie znać moje zdanie na temat jakiegoś produktu – pytajcie w komentarzach. Podrzucajcie także swoje propozycje produktowe, a ja postaram się opowiedzieć o tych, w których będę czuł się kompetentny.
SZUKASZ WIEDZY O FOTOGRAFII – ODWIEDŹ KANAŁ Poland in the Lens na YouTube
9 komentarzy
Kawał konkretnej wiedzy 😁 Jestem na etapie wyboru lampy.. problem taki ze korzystałem z tych droższych które polubiłem, a budżet mam na te tańsze, reporterskie. Czekam na kolejne artykuły w tej serii 😉
Dzięki Mariusz. Drogie lampy są bardzo wygodne i mają duże możliwości, jednak mądrze wykorzystane te małe niczym im nie ustępują. To artykuły, których celem jest powiedzenie „Zacznij robić tym co masz. Nie potrzebujesz sprzętu za grube tysiące. Wybierz rozwiązanie, które proponuję i sprawdź, czy to coś dla Ciebie, nie rujnując budżetu. No i przede wszystkim oceń co w danym momencie może przynieść największy progres najmniejszym nakładem finansowym”.
Fajne porady sam mniej więcej się na takich opierałem kupując pierwszy zestaw błyskowy. Quadralite stroboss 60 +wyzwalacz radiowy Navigator X2+ paralosko-sofbox średnica 110 cm+statyw do parasolki max wysokość 260 cm lecz tutaj wybrałem ciut lepszy by ewentualnie mógł dociążyć np plecakiem przy wietrznej pogodzie. Teraz tylko pozostaje nauka błysku troszkę w domu troszkę w plenerze
Dzięki. Nie chciałem się rozpisywać (choć i tak wyszło jak zawsze) i proponować zestawów z różnych przedziałów cenowych. Zamiast tego skupiłem się na czymś dla totalnie początkujących, bo panuje przekonanie, że bez super dobrego sprzętu i ogromnych nakładów finansowych – nie da się nic zrobić, a to nieprawda!
Bardzo ciekawy artykuł zwłaszcza, że w tym roku chciałbym rozpocząć naukę o sztucznym świetle w fotografii ludzi. Czekam w takim razie na kolejne artykuły. Znasz może jakieś książki o tematyce światła w fotografii ludzi lub gdzie można zacząć bardziej zgłębiać ten temat?
Ja wciąż się uczę modelowania światłem. Uwielbiam to zastane i możliwości z nim związane, ale w Polsce pogoda nie jest cały rok i czasami trzeba podziałać coś bardziej kreatywnie – stworzyć coś z niczego. Opowiedzieć historię zdjęciem studyjnym to niezła i trudna sztuka.
Z książek polecam coś o modelowaniu ludzi, w większości będziesz miał do czynienia z takimi, którzy zapytają „I co teraz mam robić?”. Umiejętność ukrycia wad i wyeksponowania zalet to trudny temat. Pomocną w tej materii może być lektura „Fotografowania modelek. Techniki pozowania” autorstwa Billy Pegram.
Kawał dobrego tekstu, zwłaszcza dla początkującego a zaje… „fotozakręconego”. Mnie zostały jeszcze 2-ie YN-460II sprzed paru lat i YN RF-603. Praktycznie ich nie używam, bo postanowiłem jakiś czas temu przełączyć się na coś większego i wybrałem stajnię Quadralite’a z ich nawigatorem X2 a do tego mam 2 stripy 120×30, 2 małe softboxy 60×60 (głównie do produktowej) i hexadecacon 150 do całej postaci. W ciasnym swoim pokoiku nie sposób tego rozstawić, ale, że rozpoczynam właśnie seryjną produkcję ręcznie malowanych teł foto takich jak pepperbackdrops na bazie doświadczeń jego twórcy, to i z lokalu wygospodaruję sobie przestrzeń na mini studio. Będzie znacznie wyżej sufit i więcej przestrzeni.
Dzięki za miłe słowa. Trzymam kciuki za rozwój w branży ręcznie malowanych teł, bo wiem że rozwija się szybko, a konkurencja rośnie (sam chętnie bym coś przetestował). Z przestrzenią walczę od dawna. W domu z dwójką dzieci nie ma nawet możliwości wygospodarowania bezpiecznej dla sprzętu przestrzeni, ale wciąż kombinuję :) Pozdrawiam.
Fajny wpis ale chyba troszkę za duży skrót myślowy w jednym momencie. Piszesz, że na początek wystarczą lampy systemowe (reporterskie) Youngnuo (czemu banalne?) albo Stroboss. Sam mam 2 Strobossy 60 i jest super. Ale dwa zdania później piszesz, że dobra lampa to taka z mocowaniem Bowens. Hmm… reporterka z bowensem? Może jedno zdanie o adapterach? Osoba będąca na starcie błyskania może się troszkę zagubić.