Wychowany przez rzekę
Pochodzę z podlasia, gdzie wychowywałem się w otoczeniu wszędobylskiej zieleni i pięknej, miejscami nieprzystępnej rzeki Narwii. Uwielbiam przebywać na łonie natury, podziwiać ją i chłonąć wszelkimi zmysłami. Jako kilkuletni chłopiec spędzałem całe dnie udając, że znam się na wędkowaniu i trzeba przyznać, że bawiłem się świetnie. Wędka z leszczyny, znaleziona na krzaku zerwana żyłka z haczykiem, spławik z korka i własnonożnie kopane robaki – to było moje dzieciństwo na wsi. Z czasem przerodziło się w naprawdę porządne hobby i sposób na spędzanie czasu w zgodzie z przyrodą.
Potrzebujesz wytchnienia
Gdy nadeszła pora opuszczenia domu rodzinnego i wyjazdu na studia coraz bardziej brakowało mi kontaktu z matką naturą. Potem praca, dom, rodzina, dzieci i było już tylko gorzej. Natury nie oszukasz i prędzej czy później będziesz tego potrzebował. Zwyczajnie, żeby pogapić się bezmyślnie w las, innym razem, aby przemyśleć kilka spraw nad rzeką czy w górach. To chwile, które pomagają zachować balans psychiczny i choć na chwilę oderwać się od zgiełku miasta. Chwile, bez których obecnie nie potrafię żyć.
Podróże kształcą
Gdy kilkanaście miesięcy temu dołączałem do Patronów Poland In The Lens nawet nie przypuszczałem, że to tak bardzo pomoże mi zaspokoić pierwotną potrzebę kontaktu z naturą. Zaczęło się od wspólnego wyjazdu z Marcinem Pietraszko do Rogalina. Było mgliście, zimno i trzeba było wstać niezwykle wcześnie. Mimo to możliwość podziwiana wschodu słońca w momencie, gdy inni smacznie spali było niesamowitym przeżyciem. Zrozumiałem, że tu jest moje miejsce, że dla takich chwil warto żyć. Potem były Zloty Patronów – kolejne poznawane osoby i całkiem nowe fotograficzne przygody. Nie bez znaczenia był fakt, że jeździliśmy w nieznane całymi rodzinami. To tam moje dzieci uczyły się samodzielności, wytrwałości i mogły zaspokoić ciekawość świata. „Podróże kształcą, a wspomnienia są sensem życia” – to teraz moja dewiza, wprawdzie na wpół, bo kawałek o podróżach wymyślił ktoś inny.
Patroni – moja nowa rodzina
Nim się obejrzałem kilka całkiem obcych osób stało mi się niezwykle bliskimi, a Patroni niejako drugą rodziną, towarzyszami przygód i przyjaciółmi. Niesamowite jak wiele możemy osiągać razem i jak bardzo brakuje mi Waszego towarzystwa, gdy nie możemy się spotkać, choćby online. Od zawsze twierdziłem, że fotografia krajobrazu to dla mnie sport zespołowy, a zdjęcia natury to jedynie pretekst, aby poznać nowych ludzi i utrwalić więzi z tymi już znanymi.
Być może myślicie inaczej i będziecie mnie mieli za wariata – ale społeczność, którą zbudowało wokół siebie PITL jest niesamowita i nie podlega jakiejkolwiek wycenie. Wystarczy przeżyć to na własnej skórze, podarować odrobinę siebie, zaangażować się bezinteresownie i spędzić trochę czasu razem. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie!
Moc jednostki – siła grupy
Każdy z nas indywidualnie jest ogromną siłą, a zebrani w grupy potrafimy robić rzeczy niesamowite. Nie mogąc doczekać się kolejnych oficjalnych zlotów zaczęliśmy organizować spotkania na własną rękę. Coraz częściej umawiamy się na wspólne zdjęcia w różnych zakątkach Polski, a wkrótce mam nadzieję i świata.
Osobiście jest mi niezmiernie miło, gdy piszecie lub dzwonicie zapraszając w swoje rejony i zakątki, pokazując odrobinę własnego świata. To buduje relacje i sprawia, że w fotografii nie jesteśmy sami. Podczas każdego takiego spotkania nie tylko nabywamy nowych umiejętności i doświadczenia, ale przede wszystkim poznajemy siebie i kreujemy wspomnienia. Jeśli przy okazji stworzymy kadry, które będą nam o tym przypominać i przenosić do tamtych chwil to w mojej ocenie było to warte każdych pieniędzy.
Wspólne wyprawy
Jednymi z ostatnich takich wypraw było wspólne fotografowanie nad Jeziorskiem oraz w Tatrach, z których mniej lub bardziej inteligentne relacje mogliście obserwować na grupie patronów. Czy zrobiliśmy jakieś ciekawe kadry? Nie wiem, ale jestem pewny, że mimo okrutnego zmęczenia oraz setek przejechanych kilometrów – świetnie spędziliśmy czas i nabraliśmy sił do walki z szarą rzeczywistością. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mają takie możliwości, ale zachęcam Was – odezwijcie się do siebie, spróbujcie zorganizować coś razem. To nie musi być wyprawa na ośmiotysięcznik, a zwykły wyjazd do lasu. Na pewno są wśród nas – Patronów, bratnie dusze, które chętnie zostaną częścią Waszych wspomnień. Spróbujcie, a przekonacie się sami…
Dołącz do Patronów Poland in the Lens i zadbaj o własne wspomnienia!
14 komentarzy
Świetny artykuł o tym, co ważne w naszej fotograficznej przygodzie. Dzięki za napisanie tych kilku słów Michał i podzielenie się zdjęciami z wyjazdów.
Polecam się na przyszłość :)
No to Michał pojechałeś. Dopiszę kawałek, bo też poczułem się jak w swojej rodzinie. Pomimo tego, że wiele nas dzieli (ty już masz swoją erkę, ja mam jeszcze swoją nerkę) to tak samo czuję że to jest świat dla nas stworzony. Wreszcie zebrała się grupa ludzi, którym nie chodzi o rywalizację i docinanie ale ludzi wspólnie chcących coś zrobić. Wszyscy jesteśmy bogaci o własne doświadczenia, lepsze lub gorsze, ale nasze,twoje, moje. Cieszę się, że te doświadczenia możemy wspólnie przy kawie, zoomie opowiedzieć, podzielić się nimi. Każdy z nas coś wnosi, a uwierzcie miło naprawdę się słucha opowieści o zrobieniu zdjęcia nawet o jego parametrach ;) . Czerpię te wszystkie opowieści wielkimi łychami i ciągle mi mało. Takie tu jest skromne życie patrona. Nie ważne, że Marcina trudno zatrzymać, bo ma dar mówienia, ja za to mam dar słuchania i chętnie to robię. Na naszych spotkaniach „zoomitsu” często Michał odpytuje ale to też jest dobre i wbrew pozorom nie czuje dyskomfortu wręcz przeciwnie, ciesze się. Dziwne. Na ostatnim zlocie pomimo, że byłem sam czułem, że zostałem wchłonięty we wspaniałą rodzinę i na dodatek o podobnych zainteresowaniach. Już wiem, że mogę na was zawsze liczyć a i w poradzie chętnie sam pomogę bo to nasze spojrzenie na „Polskę w obiektywie” i w rodzinie. Może moje zdjęcia nie są najwyższych lotów ale ta rodzina wskazuje mi ścieżkę, chociażby jak zrobić watę czy jak wybrać filtr. I ciesze się, że poznałem Grześka – super nauczyciela, Kędziorka, który robi świetne zdjęcia z synkiem, Wojtka ze świetnymi miejscówkami, Piotrka dzięki któremu zdecydowałem się na zmianę szkła. I wielu by wymieniać ale to trzeba poznać naszą rodzinę. PolandInTheLens to nie nazwa to też moja marka, którą tworzę. Jestem z tego dumny.
Dobry tekst Arturze. Rki i nerki – genialne :) Co do tego docinania to ja to uwielbiam, ale tutaj mogę czuć się swobodnie i wiem, że nikt się nie obrazi, bo nie ma w tym złych emocji, wręcz przeciwnie.
Podziwiam Cię za tą umiejętność słuchania – ja nie potrafię nie gadać :p Czasami przez różny ping wetniemy się sobie w słowo, ale takie już uroki Zumitsu.
Przy Was wiem, że mogę być sobą!
Michał z uczuciem i duchowym wyznaniem ale mam podobnie. Uwielbiam pójść na łąkę, do lasu czu nad jezioro , usiąść na brzegu słuchać głosów natury , a przy okazji uwiecznić to co ulotne. Moment , chwila ,światło , nawet jeśli nic rewelacyjnego nam nie wyjdzie to liczy się to , że wyszłam z domu.
Natura, piękne widoki, ktoś z kim można pogadać o fotografii i nic więcej nie potrzeba :)
Grupa patronów to osobny temat.To rodzina , to ludzie tak samo pozytywnie zakręconych z którymi spędzamy czas tak jak lubimy. PiTL okazał się fantastyczną grupą. Lubię spędzać czas z ludźmi otwartymi , nieszablonowymi , śmiejących się z siebie. W grupie są mega inteligentni ludzie, dlaczego? Bo poziom inteligencji to owszem wiedza ale także to jaki dystans mamy do siebie ,a także umiejętność akceptacji drugiego człowieka. Mam już doświadczenie z rakimi grupami jestem członkiem jednej w realu, grupa fotografów z Koszalina i okolic. Moją miarą poziomu grupy jest to czy chętnie spędzam z jej członkami czas i czy członkowie są otwarci na innego człowieka , a fotograficznie czy potrafią poszerzać horyzonty.
Przy moim czarnym poczuciu humoru podziwiam Was, że ze mną wytrzymujecie!
W punkt! Zapomniałeś tylko o jednym że przy całej tej świetnej atmosferze dostajemy masę wiedzy popartej sporym doświadczeniem!
Cotygodniowe lajfy weszły w harmonogram tygodnia i nawet moje dzieci już kojarzą twarze patronów!
Nie mogę się doczekać kolejnego zlotu by móc Was poznać osobiście!
Strasznie miło to słyszeć :) Również nie mogę doczekać się osobistego spotkania. Mam nadzieję, że wkrótce!
PS. Wiedza przekazywana przez kolegów i koleżanki wchodzi wielokrotnie lepiej niż z książki, YT, itp.
Cóż mogę powiedzieć 😏
Świetny tekst 👏
A i przy okazji świadomie ( bądź nie) podważyłeś swoimi słowami stare Polskie przysłowie…
-” Z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach”-
Chyba będę musiał zmienić swoje postrzeganie tych słów 😎
Dzięki za miłe słowa. Co do przysłowia to kluczowy może być umiar :)
Sprawdzam tylko czy komentarze działają
Działają ;) pięknie